– Mówiłam ci przecież – gdzie poszedłeś z pieniędzmi, tam idź na kolację! I na śniadanie też, nawiasem mówiąc – oświadczyła żona i usiadła w fotelu z drutami.

Mówiłam ci przecież gdzie pieniądze poszły, tam i kolację sobie znajdz! A przy okazji śniadanie też! oświadczyła żona, siadając w fotelu z drutami do robótek.

Jadziu! Jesteś w domu? zawołał żonę Jan, wchodząc do mieszkania.

W kuchni odparła Jadwiga.

Tego dnia wróciła do domu wcześniej i zabrała się za przygotowanie kolacji.

Jan rozebrał się, umył ręce i wszedł do kuchni.

A czemu się nie chwalisz? zapytał.

Ciekawa jestem, czym niby mam się chwalić? zdziwiła się żona.

A no spotkałem dziś na drodze Basię z twojego działu. Powiedziała mi, że dostałaś dziś premię kwartalną. Sporą.

Dostałam, to prawda. Ale co cię to tak uradowało?

Jak to co? Wczoraj przecież mówiłem: matka dzwoniła, prosiła, żeby pomóc Zosi z hipoteką. Mówiłaś, że nie mamy pieniędzy. A teraz są. Przelejmy Zosi dziesięć tysięcy zaproponował Jan.

Z jakiej okazji? spytała Jadwiga.

Nie udawaj, wiesz przecież, że Zosi ciężko samodzielnie spłacać kredyt. Zaraz zadzwonię do matki, powiem, że przelejemy pieniądze rzekł Jan i sięgnął po telefon.

Stój! Ani kroku dalej! Czy ja powiedziałam, że zamierzam spłacać hipotekę twojej siostrze? zatrzymała go Jadwiga.

A dlaczego nie pomóc, skoro mamy? zapytał.

Po pierwsze, te pieniądze nie są nasze, tylko moje. To premia, którą zarobiłam, harując przez trzy miesiące!

Jak myślisz, Janku, czy ja się tak męczyłam od rana do nocy tylko po to, żeby dogodzić twojej siostrze? I czy to był mój jedyny cel?

Jadziu, ale ona ma dzieci!

Janku, ja też mam dziecko. Marysia nasza córka. Jeśli oczywiście pamiętasz, że studiuje na drugim roku i mieszka w akademiku w obcym mieście.

I co miesiąc wysyłam jej pieniądze na życie. A ty przez te dwa lata dałeś jej chociaż złotówkę?

Wiem, że ty jej przesyłasz.

A może ucieszyłaby się, gdyby dostała od ojca choć tysiąc złotych na rajstopy? spytała Jadwiga. A twoja siostra, zanim wzięła kredyt, powinna była przemyśleć, czy da radę go spłacić.

Ale bank jej zatwierdził przypomniał Jan.

Właśnie. W banku pracują ludzie, którzy potrafią liczyć. Więc policzyli, że Zosia powinna mieć wystarczająco. A jeśli nie ma, to znaczy, że wydaje nie tak, jak trzeba.

Na przykład zbyt często chodzi do salonów i kawiarni zamiast spłacać dług. Więc nie zamierzam finansować jej zachcianek!

Wieczorem Jan usłyszał, jak Jadwiga przez telefon poinformowała matkę, że właśnie przelała jej osiem tysięcy.

Ciekawe: dla Zosi nie ma, a dla matki proszę bardzo oburzył się.

Tak, Janku. Mamie złamała się proteza, musi iść do dentysty. A emeryturę ma niewielką. Poza tym to moja matka, a Zosia jest mi obca wyjaśniła Jadwiga.

Przecież Zosia to moja rodzona siostra! przypomniał żonie Jan.

Właśnie: twoja, nie moja. Więc czego ode mnie chcesz?

No dobrze, to jak dostanę wypłatę, sam Zosi przeleję powiedział Jan.

Proszę bardzo. Tylko najpierw wpłać, jak zwykle, dziesięć tysięcy na wspólną kartę odparła żona.

Jadziu, dawno chciałem zapytać: czy dziesięć tysięcy to nie za dużo? Może mniej?

Może i mniej, tylko wtedy na kolację będą makaron z ketchupem, a nie domowe kotlety czy schabowe. Można też nie płacić za media ani nie kupować proszku do prania uśmiechnęła się Jadwiga.

A czy nie dałoby się gospodarować oszczędniej, żeby starczyło na wszystko?

Spróbuj. Jeśli ci się uda, nauczę się od ciebie odpowiedziała żona.

Na tym rozmowa się skończyła. Ale Jan uznał, że Jadwiga nie spełni swojej groźby, i przelał prawie całą wypłatę siostrze.

Mylił się. Następnego dnia, wracając z pracy, nie znalazł w kuchni śladu kolacji.

Jadziu, a co u nas dziś na obiad? zapytał.

Zajrzyj do lodówki odparła żona.

Jan zajrzał: było pusto. Tylko w drzwiach stała samotna butelka ketchupu, a w szufladzie leżały dwa pomarszczone jabłka.

Jadziu, tu nic nie ma.

Naprawdę? A co tam powinno być? Coś tam włożyłeś? spytała. Czy nie wiedziałeś, że żeby coś wyjąć z lodówki, trzeba najpierw coś do niej włożyć?

No dość, jestem głodny powiedział Jan.

Dom

Rate article
– Mówiłam ci przecież – gdzie poszedłeś z pieniędzmi, tam idź na kolację! I na śniadanie też, nawiasem mówiąc – oświadczyła żona i usiadła w fotelu z drutami.